-
Wilkcieraczka
Całe nasze nieszczęście zaczęło się od tego, że do salonu Neurina przyszedł koleś z potężnym kosmopsem. Przyzwyczaiłem się do Neurina – on jest tatuatorem kosmozwierząt, ja jestem kosmicznym weterynarzem i to dobre połączenie na naszej szalonej planecie, gdzie więcej jest kosmicznej fauny, niż ludzi. A w zasadzie: myślałem, że to dobre połączenie do dzisiaj. – Poproszę tatuaż z wilkiem. Tatuaż z wilkiem kosmopsiulkowi – powiedział koleś, który przyszedł do Neurina, gdy ja czyściłem przyrządy po operacji. Wycinałem astromątwie lokalnego mafiosa woreczek żółciowy i cóż Wam powiem, moje nerwy były wtedy w gorszym stanie od tego woreczka. Kosmopsiulek miał na moje oko 2 metry wzwyż, 2 metry wzdłuż i jeden kuper…
-
Żeglarka Nostalgicznych Mórz
Nigdy nie pomyślałam, że się odważę, a jednak siadłam za sterami Statku Wspomnień. Nie powiem, była to ciężka decyzja – tym bardziej, że do jej podjęcia zmusiły mnie: dwa wypchane żbiki ze strychu mojej babki, faun z lekko zbereźnego obrazu, moja własna prababka, którą poznałam tylko dzięki temu, że miała taką samą wadę wymowy, jak moja babka, matka i pół ciotek. Tak, to nie była zwyczajna noc. *** Tej nocy wracałam z baru krokiem bardziej niż mniej chwiejnym. Moje życie zdawało mi się bez sensu: byłam samotna, zmęczona pracą i poszarzałym światem. I nawet wypity alkohol nie był w stanie dodać temu wieczorowi wystarczającego uroku. Dodał mi jednak odwagi do…
-
Szczurołap
Czy gdybym mógł wybierać, zamieniłbym się z kimkolwiek? Nie zawsze. Nie w każdej chwili. Za nic nie oddałbym tych momentów, w których patrzę na kawernę veirańską z wysokości jej strzelistego dachu. Nie ma żadnego innego widoku na świecie, który tak bardzo doprowadzałby mnie do łez – wszystkie kamienne kształty starej budowli wygrzewające się w słońcu, dachy domów i zieleń świata, co rozpościera się za murami aż hen, po horyzont składają się na obraz, który zawsze mam w swoim sercu, skropiony łzami i krwią. Za nic nie oddałbym czasu, w którym mknę przez podbrzusza miejskich sfer, bo nie ma żadnego innego miejsca na świecie, które kochałbym tak mocno, jak moją Veirę.…
-
Nie teraz
Gdy staję na brzegu strzelistego dachu, nie ma wokół mnie towarzystwa. Jestem ja i przestrzeń, która kończy się w szarych mgłach horyzontu. Ja i mozaika dachów, które sterczą z tkanki ziemi jak rachityczne zęby bestii. Ja i misterna plątanina ulic, która rozściela się u moich stóp jak zagadka do rozwiązania. Ale ja nie przychodzę tutaj, by rozwiązywać łamigłówki. Ja przychodzę tu na pocałunek śmierci. Włażę na dach prastarej Kawerny zawsze wtedy, kiedy jestem kurewsko zły. To nie jest tak, że życie w moim mieście niesie korowody radości. Że karmi pysznymi pieczeniami sukcesów i poi najlepszym winem wygranych. Miasto Veira potrafi być potężnym kurwiskiem. A czasem nawet – wykidajłą, co z…