Ogrody

  • Z ogrodu mojej babci

    Gdy byłam mała, wierzyłam, że inny świat zaczyna się za progiem naszego stuletniego domu. Dorośli nazywali go słowami ze zdecydowanie nudnego słownika: ogród, krzaki, działka. Ale w moich oczach od pierwszego kroku za drzwiami rozbłyskiwała magia. Po jednej stronie domu słały się cienie starych jabłoni o nazwach tak tajemniczych jak nazwy nieuchwytnych istnień. Glogierówki i renety, mówili dorośli, królowe wszelkiego sekretu, mówiłam ja. Malinówki, pomarańczówki, papierówki, mówili dorośli. Księżniczki wśród pałacu króla, mówiłam ja. Potężne korony i delikatne diademy ich gałęzi dawały cień całemu ogrodowi. U ich stóp rosły truskawki w równych rzędach, marchewki, buraki czy pietruszki o chropowatych skórkach, na które natrafiałam podczas pielenia tak często, jak na pancerzyki…

  • Baśń o Duszy Drzewa

    Stare drzewo rosło nad morskim brzegiem. Misterna siatka korzeni mocno wgryzała się w ziemię, by dzikie wichry nie porwały drzewa w swój szaleńczy tan. Chropowaty pień widział już wiele wschodów i zachodów słońca, a ciemne igły chłonęły mądrość z soków, krążących w drzewnym ciele jak krew. Ale nikt nie wiedział, co kryje się między zwojami drzewnych słojów, nikt nie znał tajemnicy zaklętej w rachitycznej roślinie. Stare drzewo miało młodą, dziką duszę. W słoneczne poranki wypuszczało ją ze swoich objęć. Pozwalało jej hulać z wichrami w blaskach jutrzenki i tęsknie patrzyło, jak wzbija się pod złotawe chmury. Dusze już tak mają, mruczało drzewo, czując, jak korzenie drżą lekko od wgryzania się…

  • Domkruszki: Tajemne ścieżki wszystkich moich kotów

    Nie umiałabym teraz wymienić ich imion, choć wiem, że wszystkie je nazywałam. Nie umiałabym opowiedzieć o futerkach i ich plamach, o ogonkach i ich łapkach, o tym, jak im się kładły na pyszczku wibrysy i czy reagowały na „kici-kici”. Gdzieś zgubiłam pamięć ich pomruków, tony ich pomiaukiwań, nie wiedziałabym, który koci gest przypisać do kociego ciała. Ale przecież były. Koty wałęsały się całymi czeredami wokół domu. Panoszyły się w ogrodzie i na grządkach, wyłaziły z zakamarków chlewika i spomiędzy drzewek. Były małe i duże, łaciate i pręgowane, a czasem przyprowadzały za sobą równy rządek piszczących, puchatych kulek. Przynosiły nam myszy. Spotykały mnie, gdy bawiłam się przy innym domu – wychodziły…

  • Kartografka Nieistniejących Oceanów

    Poznałam Nieistniejące Oceany tak dobrze, że zapomniałam, czym jest dobrze znany ląd. Gdy dzień otwierał podwoje nad moją pracownią, ja otwierałam swoje mapy. Gdy noc rozsypywała gwiazdy na czarnym obrusie nieba, ja składałam swoje lśniące cuda i zapadałam w sen, który mijał szybko jak błyskawica. Byle do rana, byle do świtu, byle do momentu, gdy mapa Nieistniejących Oceanów otworzy się po raz kolejny. A kiedy chciałam na własne oko zmierzyć się z tajemnicą, wyciągałam z piwnicy łódź i wypływałam na Ocean. Nie umiem powiedzieć, czy to lubię – bo to tak, jakby lubić albo nie lubić oddech, krążenie krwi czy bicie własnego serca. Ja spędzałam miriady chwil i nieprzebrane ułamki…

  • Żeglarka Nostalgicznych Mórz

    Nigdy nie pomyślałam, że się odważę, a jednak siadłam za sterami Statku Wspomnień. Nie powiem, była to ciężka decyzja – tym bardziej, że do jej podjęcia zmusiły mnie: dwa wypchane żbiki ze strychu mojej babki, faun z lekko zbereźnego obrazu, moja własna prababka, którą poznałam tylko dzięki temu, że miała taką samą wadę wymowy, jak moja babka, matka i pół ciotek. Tak, to nie była zwyczajna noc. *** Tej nocy wracałam z baru krokiem bardziej niż mniej chwiejnym. Moje życie zdawało mi się bez sensu: byłam samotna, zmęczona pracą i poszarzałym światem. I nawet wypity alkohol nie był w stanie dodać temu wieczorowi wystarczającego uroku. Dodał mi jednak odwagi do…