
7 małych-wielkich rzeczy, które zrobiłam w 2022 (i 2, które planuję na 2023)
Pierwszy wydany e-book, pierwsza strona, pierwsza ukończona powieść – w roku 2022 sporo się działo. Ale lekcja, jaką z tego wyniosłam, jest bardzo nieoczywista. Zapraszam więc na opowieść o minionym roku, na małe spoilery co do kolejnego roku i na mój ulubiony życiowy wniosek z tych 12 miesięcy.
Rzecz 1: Przetrwałam
Być może jakiś coach sukcesu dostałby zawału na wieść o tym, że coś takiego otwiera moje podsumowanie. Ale pardon, first thing first, dokładnie #takbyło.
W rok 2022 wchodziłam z pochlastanymi nerwami i jednym wielkim znakiem zapytania. Nie wiedziałam, co dalej robić ze sobą w życiu, żeby nie zwariować. Moje pokolenie miało w szkole przysposobienie obronne – ale nikt nie zadbał o to, by zrobić nam przysposobienie psychologiczne i pokazać, jak obchodzić się z samymi sobą. Teraz z faktu zakładania opatrunków pamiętam głównie, że zakładałam je na klatę najprzystojniejszego kolesia w klasie. A przy zakładaniu opatrunków na własne serce okazywało się, że mam dwie lewe ręce.
Ale odrobiłam tę lekcję i oto wuala, jestem obandażowana i odpimpowana jak należy.
Lećmy zatem dalej!
Rzecz 2: Zrobiłam swoją stronę
Na zawsze już będę pamiętała to mieszkanie na Helu z czerwono-żółtą zasłoną, która wydzielała z salonu moją sypialnię. Na Hel przyjechałyśmy z Koleżanką spod Namiotu na pracę zdalną. A po pracy siadałam do innego tematu – do tworzenia własnej internetowej strony. Pisałam teksty, robiłam sobie calle z mężem, gdy kończyły się moje komputerowe umiejętności i tak sobie ją dopieszczałam w nadmorskie, marcowe wieczory.
A potem poszła w eter, nazwana sylwiadec.pl po mamusi. I świat się nie zawalił. Ja nie umarłam na zawał. Wrzuciłam pierwsze teksty i wtedy poczułam, że tak – po to tworzę swoje historie, by je wypuszczać z szuflady pod własnym nazwiskiem.
Ale nie na każdym kanale to było takie oczywiste.
Rzecz 3: Zmieniłam nazwę konta na IG
Z jednej strony jestem człowiekiem-porządkiem, który wszystkie problemy rozwiązuje za pomocą tabel w excelu. Ale jest też we mnie iskra chaosu – taka iskra, która najlepsze pomysły tworzy w kolejce po bułki albo w innych równie absurdalnych miejscach.
No więc, pomysł na zmianę nazwy konta na IG wymyśliłam między drugim a trzecim piętrem swojego własnego bloku. Wymyśliłam go we czwartek. Ponosiłam w serduszku przez weekend i w poniedziałek hops – nowa nazwa wjechała na IG w blasku brokatu i w tańcach jednorożców.
Paradoksalnie bałam się tego bardziej, niż założenia strony. Przy stronie to trzeba znać adres, i trzeba wyszukać, trzeba się troszeczkę natrudzić. A instagram – no halo, tam już nie mam zupełnie kontroli, gdzie trafiam ja i moje teksty.
Ale kiedyś konto @crazy_stories_lady zmieniło nazwę na autorka_sylwia_dec, ja się poczułam tak, jakbym sama ze sobą zbijała piąteczkę. Ileż to można udawać, że nie ja napisałam te wszystkie moje ukochane teksty.
A potem już poszło z górki!
Rzecz 4: Założyłam sklep internetowy i wydałam pierwszego e-booka
To zdecydowanie jest rzecz z gatunku: gdyby ktoś mi o tym powiedział, nie uwierzyłabym. Ale stało się! E-book z przygodami kosmicznego weterynarza Enneriesa powstał, Sklepik z Kosmosami dostał swoją ladę i teraz możecie poznać najbardziej pechowego specjalistę w kosmosie TUTAJ. Do 8 stycznia jest zniżka 30% z hasłem KAKAŁKO – na kosmicznie zabawne wejście w nowy rok.
A ja nadal, jak spotykają mnie ludzie w realu i mówią: ale super, gratuluję wydania książki, to potrzebuję chwili, żeby zorientować się, że to do mnie.
I nadal rumienię się, jak dostaję informacje, że ktoś czytał, że podobało mu się, albo przepłakał ze śmiechu cały wieczór. Tak, ja też przepłakałam ze śmiechu wiele wieczorów, gdy pisałam o przygodach doktora Enneriesa, jesteśmy w tej galaktyce razem.
Rzecz 5: Skończyłam powieść i rozesłałam ją do wydawnictw
Z tego czasu mam jedno motto – gorsze od pisania powieści jest tylko pisanie streszczenia powieści.
Uniwersum miasta Veira zaczęło się od jednego opowiadania siedem lat temu, które miało być szybkie, krótkie i na rozruch po dłuższej przerwie w pisaniu.
No, to się rozruszałam konkretnie!
Szybkie i krótkie opowiadanie rozrosło się w mojej głowie do całego uniwersum i historii, która mieści się w czterech tomach. Za sobą mam teraz setki stron zapisanych draftów do każdego z tomów, mnóstwo exceli i rysunków o konstrukcji świata i duuużo odkryć, które przyniosła mi praca nad historią magicznego miasta.
A przede wszystkim – pierwszy tom w wersji ukończonej i zamkniętej poszybował na poszukiwanie wydawcy!
Więc oficjalnie ogłaszam rok 2023 rokiem trzymania kciuków za to, by „Widmołap z miasta Veira” znalazł swoje miejsce na księgarnianych półkach (i listach bestsellerów :D)
Rzecz 6: Poprowadziłam warsztaty fantastyczne
Rok 2022 nie wyszedłby tak wspaniale, gdyby nie jedna rzecz, którą odkryłam całkiem przypadkiem – moc wsparcia innych pisarek! Nad „Widmołapem” pracowałam na zajęciach w Szkole Pisania Powieści Marii Kuli. Na co dzień jestem częścią Akademii Kreatywnego Pisania u Aleks Makulskiej i najbardziej kreatywnego miejsca w sieci – platformy kreatywnych kobiet Iskra.
I na Iskrze właśnie miałam okazję poprowadzić swoje pierwsze fantastyczne warsztaty.
Jaram się sprawą o tyle, że ja zawsze gdzieś prowadziłam warsztaty – a to w pracy, a to jako wolontariuszka. Ale te iskrowe są mi szczególnie bliskie. Raz, że opowiadałam o czymś, co kocham i co mnie jara. Dwa, że mogłam wziąć pod lupę swoją własną wiedzę i doświadczenia. A trzy, ja tyle pluszu i wsparcia dostałam od swojej twórczej watahy, że z przyjemnością podałam to dobro dalej.
Niech twórcza iskra leci w świat!
(oraz tak, to moment na ogromne DZIĘKUJĘ! dla wszystkich kreatywnych dusz, które sypały we mnie brokatem w tym roku. Jesteście najlepsze <3)
Rzecz 7: Stworzyłam kreatywne wyzwanie
To kolejna rzecz z cyklu: wymyśliłam między jednym piętrem a drugim. Najpierw wpadł mi pomysł na nazwę – #strachopad podbił moje copywriterskie serduszko a potem już poleciałam z górki.
I poszło!
Przez cały listopad pisaliśmy historie grozy (możecie podpatrzeć je TU). A ja byłam urzeczona dwiema rzeczami: tym, jak niesamowicie pojemna jest ludzka wyobraźnia i tym, że mój malutki #strachopad zyskał całkiem szeroki odzew.
Ja nie jestem rekinem pisarskich influencerów ani wielkim potentatem na rynku wydawniczym. Ja po prostu opowiadam Wam historie. Tworzę światy splecione z głębi serca i wyobraźni, buduję ciepły zakątek dla siebie i dla Was z książek, kwiatów, kosmosów (i kitałków, wiadomo).
I bardzo mi się ciepło zrobiło na serduszku, gdy mogłam przez miesiąc kręcić kreatywnym młynkiem, podrzucać kolejne tematy i być wodzirejką instagramowego straszkowania. To super rzecz, poczuć za sobą ludzi i razem w coś fajnego wskoczyć!
Za to dziękuję wszystkim Strachopadziankom bardzo i obiecuję ciskać czasem kreatywnym wyzwaniem.
A kiedy na przykład?
A na przykład już w styczniu!
2 rzeczy, które planuję na rok 2023
W nowy rok wchodzę trochę przeczołgana przez zimę, ale z nowymi pomysłami.
Rzecz 1: Fantastyczeń
Gdybym miała ocenić styczeń w skali 0-10, dałabym mu -5. Nie jest to listopad z liśćmi, mgłami i herbatką. Nie jest to grudzień ze świętami, lampeczkami i dekoracjami. Po dwóch klimatycznych miesiącach przychodzi szara buła – zimno, ciemno i do wiosny daleko.
No więc, w tym roku mnie olśniło i pomyślałam, że rozegramy ten styczeń inaczej.
Zrobimy z niego Fantastyczeń!
Raz w tygodniu na moim instagramie będę podrzucała dla Was temat na króciutki, osadzony w fantastyce tekst. Nie zdradzam tematów, bo nie godzi się z takim spoilerem do ludzi iść – ale będzie baśniowo, kolorowo i fantastycznie. Albo groźnie, emocjonująco i fantastycznie – tak, jak Was wyobraźnia poprowadzi.
Spędźmy ten miesiąc razem na rozpędzaniu naszej fantazji ❤️
Pierwszy temacik wlatuje już w tym tygodniu!
Rzecz 2: Nowy e-book
Rok 2022 to był czas, kiedy musiałam odpowiedzieć sobie na setki pytań i rozkminek. Odkryłam wtedy też, że na te najtrudniejsze pytania czasem najłatwiej sobie odpowiedzieć tekstem czy rysunkiem – że łatwiej jest wyłapać pewne emocje, strachy, potrzeby z ołówkiem czy piórem w ręku.
A odpowiedź na najważniejsze pytania przychodzi sama, gdy zamyka się te pytania w historiach.
I tak właśnie powstały opowieści z cyklu „Baśnie o Przemianach” – historie pokazujące kobiece bohaterki, ich moce i ich transformację.
Jedną z nich możecie poznać tutaj.
Drugą z nich poznacie w nowym numerze magazynu Kompas dla Kobiet – „Baśń o Kolekcjonerce Luster” będzie można przeczytać już 6 stycznia.
A cały e-book powstaje już powoli i mocno liczę, że na wiosnę zaproszę Was do świata ważnych pytań i jeszcze ważniejszych odpowiedzi.
Czy to wszystko?
Oczywiście, że nie wszystko! Drugi tom powieści się pisze. Doktor Enneries też powraca do mnie z dalszym ciągiem opowieści, więc kolejny e-book też jest w planach. A poza tym – nigdy nie wiem, na co wpadnę przypadkiem, każdego dnia chodzę przecież między drugim a trzecim piętrem.
Wciąż mam gdzieś w szufladzie superprecyzyjny plan działania, który rozpisałam sobie na rok 2020 – plan, który stracił ważność w lutym, gdy rozbuchała się pandemia. Więc od tej pory na swoją listę planów wrzucam zawsze punkt „przygotuj się na to, że na coś nie będziesz przygotowana”. A zamiast sztywnych oczekiwań, pompowania celów i osobistych rozliczeń wybieram elastyczność.
Ten rok pokazał mi też, ile niesamowitości wnosi w życie odpoczynek, zatrzymanie się i… nuda. To z niej czasami biorą się najlepsze, nietuzinkowe pomysły.
Dzięki tej lekcji mogłam ogarnąć wszystkie niesamowite rzeczy w tym roku – i tę lekcję zabieram ze sobą na kolejny rok.
Trzymajcie za mnie kciuki ❤️


Jeden komentarz
Marta
Sylwia! Przepiękne podsumowanie i jeszcze piękniejsze plany na nowy rok! Trzymam kciuki, żeby jakieś fajne wydawnictwo wydało Twoją pierwszą powieść. Nie mogę się doczekać, aż w swoich łapkach będę trzymała wydrukowaną ksiązkę z Twoim nazwiskiem na stronie tytułowej. Jestem więcej niż przekonana, że to nastąpi wkrótce.